Elza piękna, dostojna, stateczna około siedmioletnia sunia. Pewnego dnia wraz ze śmiercią jej świat runął. Nie było komu się nią zajść, pogłaskać, przytulić, wyjść na spacer . Na szczęście pewna Pani dostrzegła, że coś w życiu Elzy się zmieniło na gorsze, że pies cierpi. Nawiązała kontakt z rodziną i postanowiła pomóc. Zwróciła się do nas z prośbą o pomoc w znalezieniu Elzie domu. Nie było proste, ale udało się. Cały sztab ludzi stawał na rzęsach, żeby pomóc Elzie, przygotować ją do adopcji, zawieźć bezpiecznie do domu. Dziękujemy za to wszystkim i każdemu z osobna. Dziękujemy Rodzinie, która adoptowała Elze i pokochała ja od pierwszego spojrzenia. Elza, bądź już tylko szczęśliwym psem
Najlepszego domu na świecie szukała Molly. To około czteromiesięczna kotka szylkretowa, która na początku życia miała pecha. Znaleziona została pewnego listopadowego wieczoru: mokra, zmarznięta, próbowała się ogrzać pod tłumikiem auta, które zatrzymało się przy niej. Okazało się, że Molly na skutek wypadku doznała przemieszczenia kości udowej poza staw biodrowy w okolice kręgosłupa doprowadzając do zerwania wszystkich przyczepów panewki w stawie. Operacja polegała na usunięciu główki kości udowej, ustawieniu kości stworzeniu stawu rzekomego. Już dzień po operacji Molly biegala jak szalona. Gdyby nie ogolona połowa jej ciała, nikt nie pomyślałalby, że przeszła tak skomplikowana operację. Molly od samego początku była kochaną, czystą kicią która nie bała się żadnego psa.
Molly znalazła swoich Ludzi
Pokochali ja od pierwszego spojrzenia, mimo że Molly jeszcze nie wygląda jak gwiazda filmowa. Potrzebuje jeszcze trochę czasu. Jej sierść musi odrosnąć po operacji. Wieczór spędza wtulona w swoją Panią i Pana. Dziękujemy za odpowiedzialny Dom dla Molly.
Jeszcze kilka miesięcy temu Sonia wyglądała i pachniała masakrycznie. Przypomnijmy, Sonia nie była psem bezdomnym. Mieszkała w bloku ze swoją rodziną. Dziś zachwycamy się jej uroda i przecieramy oczy z powodu jej metamorfozy rodem baśni Andersena Claudia, Dziękujemy za znalezienie jej Domu. Dziękujemy rodzinie, która sprawiła, że pies odnalazł swoją godność.
Wieczorem telefon z pytaniem: “Może macie małego psa do adopcji?”. Znamy Rodzinę, bo adoptowali od nas starszego psa zabranego interwencyjnie, więc nie wahaliśmy się, ani chwili. Rodzina zdecydowała się na adopcje Piko, psa uwolnionego z łańcucha. Pozostała tylko kwestia transportu Piko do Lidzbarka Warmińskiego, do domu. Umieściliśmy post z prośbą o pomoc. Jakież było nasze zdziwienie, gdy kilka minut później zadzwonił telefon. Pani Ania, która znamy, bo już kilka razy pomagala nam Ona i Jej Mąż, zaoferowała,że moze zawieźć Piko do domu..Kilka chwil później odezwał się też Pan Adrian. Chciało nam się płakać że szczęścia, ze są jeszcze Tacy Ludzie. Pomagają, bo chcą, nie oczekując w zamian niczego ( nawet zwrotu kosztów paliwa od nas nie przyjęli ). I… dziś o siódmej rano Piko zupełnie nieświadomy tego, że jego życie ulega diametralnej zmianie na lepsze pojechał do z panią Anią i Panem Maciejem do Domu. Czekala na niego niecierpliwie Amelka oraz Pani Regina z Mężem. Piko wszedł do domu, jakby mieszkał w nim całe życie i nie odstępuje Amelki na krok. Dziękuję, bądź szczęśliwy Piko.